Hashtagi w erze scrollowania. Nadal działają czy to mit?

Hashtagi w erze scrollowania. Nadal działają czy to mit?
Hashtagi towarzyszą nam w sieci już od wielu lat i stanowią niejako symbol mediów społecznościowych. Ich historia sięga 2007 roku, kiedy to po raz pierwszy pojawiły się na ówczesnym Twitterze. Był to czas, gdy social media dopiero nabierały rozpędu, a ludzie powoli odkrywali ukryty potencjał hashtagów, który pomagał w sortowaniu informacji i scalaniu społeczności. Z pozoru prosty pomysł – dodanie znaku “#” przed słowem lub wyrażeniem – okazał się przełomowy, bo pozwalał w jednej chwili zebrać wiele treści dotyczących danego tematu czy wydarzenia w jednym miejscu. Dzięki temu dyskusje stały się bardziej uporządkowane, a użytkownicy mogli szybko odnaleźć interesujące ich wątki.
hashtag

W kolejnych latach popularność hashtagów nieustannie rosła, zwłaszcza na Instagramie. To tam stały się wręcz magicznym kluczem do zwiększania zasięgu. Użytkownicy nauczyli się, że im więcej hashtagów dodadzą pod zdjęciem, tym większa jest szansa na zdobycie nowych obserwatorów i na to, że ich posty pojawią się w zakładkach ludzi spoza ich otoczenia. Właśnie wtedy zaczęła się prawdziwa “era hashtagów”. Każdy twórca, każda marka i każdy influencer miał świadomość, że odpowiednia lista kilkunastu czy kilkudziesięciu popularnych tagów może sprawić, że nawet zwykłe zdjęcie obiadu lub zachodu słońca trafi do tysięcy użytkowników na całym świecie.

Przez lata hashtagi stały się czymś więcej niż tylko narzędziem służącym do kategoryzowania treści. Zaczęły odgrywać swego rodzaju rolę społeczną i dawały ludziom poczucie, że należą do większej wspólnoty. Osoba, która publikowała post z oznaczeniem #fitlife, miała wrażenie, że jest częścią globalnego ruchu zdrowego stylu życia. Ktoś, kto korzystał z #bookstagram, dołączał do społeczności pasjonatów literatury, codzienne dzielących się swoimi recenzjami i inspiracjami. Hashtag był więc czymś w rodzaju cyfrowej flagi, pod którą gromadzili się ludzie o podobnych zainteresowaniach.

Hashtagi ustępują miejsca algorytmom

Z czasem jednak media społecznościowe zaczęły się zmieniać. W 2025 roku trudno już mówić o tym, żeby hashtagi miały tę samą siłę co dekadę temu. Platformy, takie jak Instagram czy TikTok, coraz mniej polegają na prostych oznaczeniach, a bardziej na zaawansowanych algorytmach. To właśnie one, dzięki sztucznej inteligencji, analizują każdy fragment treści: słowa w opisie, obrazy w tle, muzykę w reelsach, a nawet sposób, w jaki użytkownicy reagują na dany post. Algorytmy potrafią same ocenić, czy dany filmik dotyczy fitnessu, podróży, gotowania, czy mody. W efekcie rola hashtagów w kategoryzacji treści zaczęła się zmniejszać.

Aplikacje na telefonie

Dziś to nie hashtagi decydują o tym, czy Twój post zobaczą tysiące osób. Decydują o tym przede wszystkim zachowania użytkowników – czy oglądają filmik do końca, czy zapisują go na później, czy wysyłają znajomym. Jeśli tak się dzieje, algorytm podsuwa treść kolejnym osobom. W przeciwnym razie nawet najlepsza lista hashtagów nie pomoże. To zupełnie inna rzeczywistość niż ta, w której tagi były swego rodzaju trampoliną do popularności.

Czy w 2025 roku wciąż warto używać hashtagów w social mediach?

Nie oznacza to jednak, że hashtagi całkowicie straciły sens i nie mają już żadnego znaczenia. Nadal mają swoją funkcję i wciąż mogą wspierać widoczność treści. Współcześnie odgrywają one jednak rolę bardziej uzupełniającą niż decydującą. Użytkownicy rzadziej szukają treści przez wpisanie hashtagu, ale niezmiennie się to zdarza, zwłaszcza w niszowych społecznościach. Osoby zainteresowane konkretną dietą, stylem ubierania się czy hobby potrafią wciąż klikać w oznaczenia, aby odkrywać nowych twórców. W takim przypadku bardziej liczy się precyzja niż ilość – hashtagi muszą być trafione, tematyczne oraz możliwie szczegółowe. Dodanie #fitness jest jak wrzucenie igły do stogu siana, ale już #WarsztatyMalarskieDlaZaawansowanych czy #JogaDlaPoczątkujących pozwalają dotrzeć do wąskiej, lecz realnie zainteresowanej grupy odbiorców.

Hashtagi mogą być również bardzo użyteczne w budowaniu społeczności wokół marki. Firmy coraz częściej tworzą własne oznaczenia, które stają się znakiem rozpoznawczym ich kampanii. Klienci mogą ich używać, publikując zdjęcia produktów – w ten sposób treści tworzone przez odbiorców zaczynają żyć własnym życiem. To właśnie w tym kontekście hashtagi mają wciąż ogromny potencjał – nie tyle jako generator zasięgów, ile narzędzie integrujące społeczność i budujące poczucie wspólnoty wokół marki.

Warto też zauważyć, że różne platformy traktują hashtagi w odmienny sposób:

  • na Instagramie stały się one jedynie dodatkiem, czymś, co porządkuje treści, ale nie wpływa znacząco na zasięgi,
  • na TikToku wciąż mają pewne znaczenie, zwłaszcza w przypadku dużych trendów czy tematycznych nisz, takich jak #BookTok albo #CleanTok,
  • na LinkedInie pozostają eleganckim sposobem na uporządkowanie treści profesjonalnych, ale nikt nie oczekuje, że same w sobie przyniosą spektakularny wzrost widoczności,
  • Twitter, dziś znany jako X, nadal wykorzystuje je jako jedno z podstawowych narzędzi do organizowania dyskusji i śledzenia wydarzeń na żywo.

Nowa funkcja czy odejście w zapomnienie?

To wszystko prowadzi do wniosku, że hashtagi, choć nadal obecne, coraz bardziej tracą swoją centralną rolę w strategiach komunikacyjnych. W 2025 roku liczy się przede wszystkim jakość treści i umiejętność dostosowania jej do algorytmu. To, co naprawdę przyciąga uwagę, to opowieści, autentyczność oraz formaty wideo, które zatrzymują odbiorcę na dłużej. Hashtag nie jest w stanie tego zastąpić. Może jedynie wspierać i dopełniać całość.

Co ciekawe, sama funkcja hashtagów zaczyna ewoluować. Zamiast być prostym narzędziem wyszukiwania, coraz częściej traktuje się je jako element narracji. Użytkownicy dodają je nie tylko po to, aby być zauważonymi, ale również jako komentarz, dopowiedzenie albo sposób na wyrażenie emocji. W tym sensie hashtag nie zniknie – zmieni jedynie swoje oblicze. Staje się mniej narzędziem technicznym, a bardziej elementem języka internetu, czymś, co naturalnie towarzyszy komunikacji oraz nadaje jej lekko ironiczny, żartobliwy lub emocjonalny charakter.

Grafika z ikonami

Znaczenie hashtagów a ewolucja mediów społecznościowych

Patrząc w przyszłość, trudno stwierdzić, czy hashtagi całkowicie stracą znaczenie, czy raczej zostaną z nami jako swego rodzaju relikt dawnych czasów. Można jednak przypuszczać, że będą coraz bardziej przypominać metadane – coś, co widzi algorytm, a niekoniecznie użytkownik. Możliwe, że ich wizualna forma przestanie być potrzebna, a zostanie zastąpiona przez automatyczne oznaczenia tworzone przez sztuczną inteligencję. Na razie jednak, mimo wszystkich zmian, hashtagi wciąż istnieją oraz niezmiennie pełnią swoją funkcję, choć już nie tak potężną jak kiedyś.

Można zatem powiedzieć, że hashtagi w 2025 roku są czymś w rodzaju narzędzia drugoplanowego. Kiedyś były gwiazdą, która decydowała o tym, czy ktoś lub coś stanie się viralem. Dziś stoją w cieniu algorytmów odgrywających główną rolę. Nie warto jednak z nich rezygnować – to nadal praktyczne rozwiązanie, które wspiera pozycjonowanie treści i buduje wspólnotę. Trzeba mimo to pamiętać, że w erze scrollowania samo “#” nie zatrzyma już niczyjej uwagi. To zadanie przejęły treści, które są autentyczne, dopracowane i opowiedziane w taki sposób, by naprawdę zainteresować drugiego człowieka.